Święty Józef Sebastian Pelczar

Św. Józefa Sebastiana Pelczara (1842-1924), polskiego biskupa, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, krzewiciela kultury i oświaty. Znakomity biskup – utworzył 57 nowych parafii, otworzył małe seminarium duchowne z bezpłatną nauką dla chłopców, założył setki bibliotek, ochronek dla dzieci, punktów z darmowymi posiłkami dla biednych. Świetny wykładowca- na jego wykładach „oderwana i martwa teoria ożywała” i „jako życie wchodziła do dusz słuchaczy”. Gorący patriota – w mowach podbudowywał ducha narodowego, reprezentował interesy polskie jako poseł na sejmie galicyjskiej, a także głośno protestował przeciwko oddaniu Chełmszczyzny Ukrainie w 1918 roku.

Józef Pelczar urodził się 17 stycznia 1842 r. w Korczynie koło Krosna, w rodzinie Wojciecha i Marianny, średniozamożnych rolników. Jeszcze przed urodzeniem został ofiarowany Najświętszej Maryi Pannie przez swoją pobożną matkę. Ochrzczony został w dwa dni po urodzeniu. Jako sześciolatek rozpoczął w 1848 r. naukę w skromnej szkole parafialnej w Korczynie. Był bardzo zdolnym uczniem, stąd materiał trzech klas przyswoił sobie w dwa lata.

Jednocześnie był ministrantem w kościele parafialnym. To matka przekazała mu podstawowe prawdy wiary i zaszczepiła w nim ducha pobożności, jednak od samego początku miał też chłopiec szczęście do szlachetnych i mądrych duszpasterzy. Pierwszym z nich był korczyński wikary ks. Jabłoński, który zachęcił rodziców, by wysłali syna na dalszą naukę do gimnazjum w Rzeszowie. Szkołę tę zaczął od trzeciej klasy i od razu stał się najlepszym uczniem. Wiele lat później w swojej „Autobiografii” napisał: „Z łaski Bożej nauka szła mi dobrze”. To, co zaskakuje, to jego ogromna dojrzałość i samodzielność. Warto zwrócić uwagę, że mając zaledwie 8-9 lat sam mieszkał na stancji, sam decydował o planie dnia, o tym co będzie jadł i jak długo będzie się uczył.

W rzeszowskim gimnazjum młody Józef trafił na nieprzeciętnego katechetę, ks. Feliksa Dymnickiego, który pogłębiał jego pobożność, rozbudzał uczucia patriotyczne oraz zapał do pracy społecznej. Wspominając tamte czasy, sam święty pisze: „Z początku nie było w duszy bardzo jasno i pogodnie, bo nauka, a szczególnie historia, miała dla mnie wielki urok i ciągnęła mnie na inne pole pracy. Ale wnet zrozumiałem, jak wielkim jest zaszczytem i niewymownym szczęściem być kapłanem; i już wtenczas zapisałem w swoim pamiętniku: Ideały ziemskie blednieją. Ideał życia widzę w poświęceniu się, a ideał poświęcenia w kapłaństwie.”

To wszystko nie pozostało bez wpływu na decyzję o wyborze drogi kapłaństwa. Zdał egzamin dojrzałości z oceną celującą w 1860 r. i wstąpił do seminarium duchownego w Przemyślu. Wielkie wsparcie znajdował u swoich przełożonych – rektora seminarium ks. Skwierczyńskiego i opiekuna duchownego ks. Łobosa, a także u miejscowego proboszcza oraz kolegów seminaryjnych, pochodzących z Korczyna.

W 1864 r. przyjął święcenia kapłańskie. Na swoją pierwszą parafię, do Sambora, ks. Józef wyjechał dnia w sierpniu. Proboszczem był tam wówczas ks. Jan Paweł Jedliński. Pracy czekało go wiele, gdyż parafia należała do jednej z liczniejszych w diecezji. Ks. Józef okazał się być znakomitym spowiednikiem, przyjacielem młodzieży oraz oparciem dla chorych i ubogich.

Nie pracował tam jednak długo, bo już w grudniu 1865 r. wyjechał na studia do Rzymu – tam studiował teologię na Gregorianum oraz prawo kanoniczne w Papieskim Instytucie św. Apolinarego. Wyniki miał śpiewające – w nieco ponad pół roku zrobił licencjat z teologii, w rok doktorat z teologii, w półtora roku licencjat z prawa kanonicznego i w dwa lata doktorat z prawa.

Po ukończeniu studiów w 1868 r., ze względu na brak wolnego etatu wykładowcy w przemyskim seminarium duchownym, ks. Józef zdecydował się na podjęcie posługi wikariuszowskiej w jednej z najbiedniejszych i najbardziej zaniedbanych parafii diecezji przemyskiej – w Wojutyczach. Był to trudny teren pracy dla kapłana, gdyż wierni stronili od kościoła i sakramentów. Jedyna nadzieja była w dzieciach, które z uwagi na swoje nieukształtowanie były jeszcze otwarte na światło wiary.

Sytuacja ta ożywiła w ks. Józefie pragnienie życia zakonnego oraz głębszych studiów biblijnych za granicą. Ówczesny ordynariusz przemyski, nie chcąc stracić dobrze zapowiadającego się kapłana, posłał go w styczniu 1869 r. do Sambora. Tam ks. Józef ponownie oddał się aktywnej pracy duszpasterskiej w tętniącej życiem ponad dwunastotysięcznej parafii. Posługiwał w niej do października 1869 r. Owocem jego kaznodziejskiej pracy był zbiór kazań majowych o życiu duchownym – w oparciu o życie Matki Bożej. Na kanwie tych nauk powstały później dwie książki: „Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska” oraz „Kazania o Najświętszej Pannie Maryi”.

W październiku 1869 r. został wykładowcą w seminarium przemyskim. W 1870 r. objął katedrę teologii pastoralnej, zaś w 1876 r. – zaczął wykłady z prawa kanonicznego. W tym czasie napisał i wydał drukiem chyba najpoczytniejsze ze swoich dzieło, wspomniane „Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska” oraz – będącą owocem odbytej pielgrzymki do Ziemi Świętej – książkę pt. „Ziemia Święta i islam”.

W 1877 r. został profesorem zwyczajnym historii kościelnej i prawa kanonicznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jak wspomina ks. A. Bystrzonowski: “Na katedrze, która mu przypadła w udziale, nie inaczej pojmował swe zadanie, jeno w duchu szerokiego apostolstwa. W przedmiot naukowy wykładu umiał wlać tyle umiłowania ideałów Bożych i zarazem interesu życiowego, że oderwana i martwa teoria ożywała na jego godzinach, jako życie wchodziła do dusz słuchaczy, toteż dziś jeszcze stoi mi żywo w pamięci nie tylko wykład jego jasny i przekonywujący, w którym sam odsłaniał drogę życia kapłańskiego, ale i ten wyższy nastrój duchowy, którym umiał przejąć swoich słuchaczy, kiedy miłościwie a mądrze zaprawiał ich do ukochania obowiązków i trudów w służbie Kościoła”. Sam Święty pisał : „Nie wystarczy dzisiaj dyktować odwieczne jakieś skrypta albo recytować płynnie frazesy, wyjęte żywcem z małego kompendium, lecz postęp umiejętności i dobro młodzieży wymaga, aby profesorowie jasnym i przetrawionym wykładem utrzymywali ciągłą uwagę uczniów, wyjaśniali im rzeczy trudniejsze po polsku, zapytywali ich często o zdanie i nie tyle obciążali pamięć mnóstwem cytatów, ile kształcili ich w samodzielnym myśleniu.”

W 3 lata po przybyciu z prowincjonalnego seminarium duchownego, powierzono mu urząd prorektora Uniwersytetu, następnie (trzykrotnie) dziekana Wydziału Teologicznego, a w latach 1882-83 – zaszczytne stanowisko rektora. Jako dziekan zreorganizował podupadający wydział, ściągając do niego z różnych stron Polski zdolnych i rzutkich teologów, wyjednując u władz cesarskich przywrócenie prawa do nadawania stopnia doktora, oraz przywracając wydziałowi prawo głosu przy wyborze rektora uczelni.

Podczas pobytu w Krakowie blisko związany był z franciszkanami konwentualnymi, mieszkał przez 7 lat w klasztorze przy ul. Franciszkańskiej. Wówczas wstąpił do III Zakonu św. Franciszka, a profesję zakonną złożył w Asyżu, przy grobie Biedaczyny.

Ks. Józef oprócz pracy dydaktycznej i naukowej wiele sił poświęcał na działalność społeczną, charytatywną i oświatową. W 1891 r. wszedł do zarządu Towarzystwa św. Wincentego a Paulo jako zastępca prezesa Rady Nadzorczej i nie tylko wspierał kasę Towarzystwa swoim groszem, ale też podejmował inicjatywy celem zdobycia funduszu dla ubogich. Stawiając na pierwszym miejscu zorganizowaną działalność dobroczynną, z własnych poborów regularnie wspierał tanią kuchnię dla studentów (prowadzoną przez s. Samuelę Piksa, felicjankę) będącą prawdziwym dobrodziejstwem dla świeckich, pochodzących z ubogich rodzin Krakowa lub przybyłych z prowincji. W 1891 r., podczas obchodów setnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3-go maja, ks. Józef zgłosił projekt utworzenia organizacji Bractwa Najświętszej Panny Maryi, Królowej Korony Polskiej.

Celem Bractwa miało być realizowanie ślubów króla Jana Kazimierza, złożonych po najeździe Szwedów na Polskę w 1656 r., w katedrze lwowskiej. Drogą do realizacji tych celów miało być szerzenie kultów Matki Boskiej i praca społeczna. Projekt został przyjęty z wielkim aplauzem i pomysłodawca bardzo szybko zaczął tworzyć struktury Bractwa.

W trosce o najbardziej potrzebujących oraz o rozszerzenie Królestwa Serca Bożego w świecie założył w Krakowie w 1894 r. Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego (sercanek).

Warto wspomnieć o działalności ks. Józefa w Towarzystwie Oświaty Ludowej, które za jego szesnastoletniej prezesury założyło ponad 600 czytelni i wypożyczalni książek, przeprowadziło wiele bezpłatnych wykładów, wydało wiele nowych dzieł i broszur oraz rozprowadziło wśród ludu sto kilkadziesiąt tysięcy książek i otworzyło szkołę dla służących.

W dniu 3 maja 1898 r. zmarł niespodziewanie przyjaciel ks. Józefa, bp J. Glazer, sufragan przemyski. Biskup Łukasz Solecki zasugerował nuncjuszowi apostolskiemu, aby następcą zmarłego biskupa został ks. Józef. Kandydatura spotkała się z pozytywnym przyjęciem – 27 lutego 1899 roku Stolica Apostolska wydała brewe prekonizacyjne, mianujące ks. Józefa sufraganem przemyskim.

W rok później, po śmierci biskupa Soleckiego, ks. bp Pelczar rozpoczął długi, bo trwający aż do 28 marca 1924 r., okres posługiwania Kościołowi przemyskiemu jako ordynariusz, nosząc w sobie jedno, wielkie pragnienie: “Chcę mieć świętą diecezję”. Słowa te wcielał w czyn przez systematyczną i ciężką pracę.

Pisał listy pasterskie do wiernych (nieporównanie lepsze od dzisiejszych listów episkopatu…), osobiście wizytował parafie i utworzył 57 nowych; tworzył ochronki dla dzieci, punkty z darmowymi posiłkami dla biednych, szkoły gospodarcze dla dziewcząt.

Otworzył małe seminarium duchowne dla chłopców z biednych rodzin (Collegium Marianum), stanowiące formę preselekcji kandydatów na kleryków. Budynek Collegium Marianum został postawiony z prywatnych środków biskupa Pelczara, który finansował również bieżące koszty utrzymania małego seminarium. Zreformował nauczanie religii w szkołach podstawowych.

W salach nad boczną nawą kościoła Najświętszego Serca Jezusowego urządził bibliotekę diecezjalną, łącząc w jedno zbiory biblioteki kapitulnej, seminaryjnej i osobiste zbiory zmarłego biskupa Soleckiego. Założył czasopismo dla duchownych, „Kronikę Diecezji Przemyskiej”, w której zamieszczano encykliki i dekrety Stolicy Apostolskiej, listy pasterskie, a także artykuły naukowe i recenzje dzieł teologicznych i filozoficznych. Założył też muzeum diecezjalne, w których zgromadzono liczne zabytki książkowe, liturgiczne i artystyczne: „Chcemy przez jego założenie podnieść u duchowieństwa, a zwłaszcza u wychowanków seminarium diecezjalnego, duchowe zamiłowanie w dziełach sztuki kościelnej i smak estetyczny, i dojść do tego, by z czasem rządcy kościołów, ilekroć im wypadnie czy nowy kościół budować, czy stary odnawiać, czy jakiś przedmiot do kościoła sprawić, w Muzeum Diecezjalnym znaleźć odpowiednie wzory”.

Wzbogacił też program studiów seminaryjnych, kładł nacisk na modlitwę i nabożeństwo do Serca Jezusowego, Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej, toteż zachęcał do zapisywania się do bractw: Boni Pastoris, Najświętszego Sakramentu, Serca Jezusowego, Sodalicji Mariańskiej.

Jak widać, święty biskup posiadał rzadką umiejętność doskonałego wykorzystywania czasu. Był ogromnie pracowity, systematyczny i roztropny w podejmowaniu ważnych przedsięwzięć, miał doskonałą pamięć.

Jako jedyny biskup w tamtych czasach, pomimo zaborów, odważył się w 1902 roku zwołać synod diecezjalny po 179 latach przerwy. Przedmiotem obrad była m.in. formacja seminaryjna. Biskup polecił wzbogacenie programu studiów o dodatkowe zajęcia z biblistyki, socjologii, teologii mistycznej, historii wymowy, homiletyki, śpiewu kościelnego, a także o lektoraty z języków obcych, zwłaszcza z łaciny, francuskiego i niemieckiego. Kolejne synody zorganizował jeszcze w 1908 i 1912 roku.

W czasie Wielkiej Wojny biskup Pelczar zaangażował się w pomoc charytatywną dla ludności cywilnej poszkodowanej wskutek działań wojennych. We współpracy z księciem Adamem Sapiehą, biskupem krakowskim, zorganizował w Przemyślu filię Książęco-Biskupiego Komitetu Ratunkowego.

Św. Józef Pelczar był gorącym patriotą. Głoszone przez niego kazania i mowy okolicznościowe emanowały umiłowaniem Ojczyzny, tradycji narodowych i troską o duchowy i materialny rozwój kraju. Udzielał się politycznie – w ramach autonomii galicyjskiej państwa Austro-Węgier był posłem Sejmu Krajowego Galicji kadencji V (1883), VII (1900–1901), VIII (1901–1907), IX (1908–1913), X (1913–1914). Sympatyzował ze stronnictwem lojalistów, opowiadając się za pokojową współpracą narodu polskiego z monarchią habsburską. Zmieniło się to jednak w lutym 1918 roku, kiedy Niemcy i Austro-Węgry podpisały w Brześciu traktat pokojowy z nowopowstałą Ukraińską Republiką Ludową (nie mylić z traktatem brzeskim zawartym w marcu z Rosją sowiecką), na mocy którego odstąpiono Ukraińcom Chełmszczyznę, tereny od XIV wieku pozostające częścią Polski. W społeczeństwie polskim wybuchło poruszenie, odebrano to jako „czwarty rozbiór Polski”. W archiwach austro-węgierskiego wywiadu czytamy: „Nie ma w Polsce żadnej pojedynczej klasy społecznej, nie ma w Polsce żadnej pojedynczej partii czy grupy, która nie zajęłaby stanowiska w kwestii pokoju z Ukrainą. Okrzyk oburzenia przeszedł przez cały kraj i rozładował się w strajkach, demonstracjach, manifestacjach, gwałtownych sporach z władzami okupacyjnymi, zerwaniu przez organy społeczno-gospodarcze i autonomiczne stosunków z władzami okupacyjnymi, w ogromnym rozwoju nielegalnej prasy w nieprzejednanej nienawiści wobec władz okupacyjnych.” Galicja od dawna nie znajdowała się w takim stanie wrzenia, bliskim wybuchowi otwartej rebelii, jak w tych dniach. Podobnie na okupowanych przez Niemcy i Austro-Węgry obszarach Królestwa Polskiego dochodziło do gwałtownych manifestacji i strajków. Padli zabici, a więzienia wypełniły się aresztowanymi.

Biskup Pelczar dołączył się do głosu oburzonych. W dniu 17 lutego 1918 r. na wiecu patriotycznym w Sali „Sokoła” wygłosił przemówienie, w którym powiedział: „Ponieważ dziś cały naród polski zakłada protest, przeto i ja imieniem własnym, mojego duchowieństwa i całej mojej owczarni protestuję przeciw czwartemu podziałowi Polski i zamierzonym jeszcze zamachom, a także przeciw ewentualnemu rozdarciu Galicji. My chcemy szanować słuszne prawa innych narodów i żyć z sąsiadami w zgodzie, ale zarazem bronić będziemy wszystkimi środkami godziwymi praw naszych i nie pozwolimy wyrządzić Matce-Ojczyźnie zniewagi lub krzywdy”. Słowa hierarchy wzbudziły w Polakach wielkie poruszenie, do tego stopnia, że wkrótce po zakończeniu wiecu, uformowała się spontaniczna procesja, w której mieszkańcy udali się pod pałac biskupi, aby sędziwemu ordynariuszowi „złożyć hołd za jego wystąpienie i gorące słowa wypowiedziane na wiecu w sprawie Chełmszczyzny”. Stanowisko biskupa doszło także do uszu Austriaków – powtórzył je na forum Izby Panów.

W czasie zaborów, gdy jeszcze nic nie zapowiadało rychłego odzyskania niepodległości, wzywał do pokładania ufności w Bogu i obrony wiary katolickiej:

„Któż nie widzi, że dziś narody marnieją i wracają do barbarzyństwa, w miarę jak porzucają zasady chrześcijańskie. Chcemyż tedy, by naród polski przetrwał próby wieku, by nie wpuścił do swego serca jadu, który by go zatruł, by się nie ugiął przed żadną przemocą, strzeżmy jego wiary. Z wiarą brońmy obyczaju, świętości domowego ogniska, zgody społecznej, ziemi ojczystej i języka, bo to wszystko jest siłą narodu. W tym celu pozbywajmy się wad starych […], pracujmy sumiennie i po Bożemu […], niosąc sobie chętną pomoc i zapierając się miłości własnej […], żyjmy skromnie i oszczędnie, by ratować ziemię polską przed obcymi […], nie żałujmy trudu i grosza dla dobra powszechnego, mając zawsze za pobudkę chwałę Bożą i pożytek ojczyzny.”

W uznaniu jego zasług dla Ojczyzny dnia 2 maja 1923 r. został mu przyznany Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (dekret podpisał prezydent Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowski i premier Władysław Sikorski).

Dnia 19 marca 1924 r. bp Pelczar obchodził dwudziestopięciolecie sakry biskupiej. Dwa dni później zachorował na zapalenie płuc. Zmarł w nocy z 27 na 28 marca 1924 r. Jego ciało spoczęło w podziemiach kościoła Najświętszego Serca Jezusowego w Przemyślu. Zostawił po sobie pamięć człowieka Bożego, który pomimo niełatwych czasów, w których żył, pełnił wolę Bożą.

Jeżeli podobał Ci się ten artykuł i pragniesz wspierać rozwój Nauk Katolickich przekaż nam swoją Jałmużnę.
Bóg Zapłać 🥰

Udostępnij

Czytaj więcej

0
Would love your thoughts, please comment.x

Zaczekaj

Odbierz Prezent

37 Odcinków nauk o spowiedzi